Mój mąż od pewnego czasu zaczął często wstawać w nocy i udawał się do łazienki. Początkowo nie zwróciłam na to uwagi, ale przypomniała mi się broszura, który mąż kiedyś przyniósł z przychodni. Wyczytam wtedy, że takie nocne wstawanie może mieć związek z prostatą.
Mąż nie chciał się przyznać do kłopotów z moczem, ale obiecałam mu, że razem pójdziemy do lekarza. Nasz lekarz rodzinny zalecił wykonanie badania PSA. Mąż wykonał je prywatnie, żeby było szybciej. Okazało się, że wyniki są niepokojące. Dał więc skierowanie do urologa. Tam lekarz dokładnie wypytał męża o to co robił ostatnio. Mąż powiedział, że w ostatnich dniach jeździł na działkę i kopał grządki przed zbliżającą się jesienią. Mówił też, że było dość chłodno, ale on tego przy kopaniu nie odczuwał.
Urolog wykonał badanie per rectum i oświadczył, że podwyższone PSA to wynik przeziębienia pęcherza moczowego, co po zastosowaniu odpowiednich leków powinno szybko ustąpić. Wziął jednak męża pod obserwację i zalecił wizytę za kilka miesięcy. Stwierdził, że w tym wieku (mąż ma 60 lat) kłopoty z prostatą ma wielu mężczyzn i lepiej uważać. Jeśli PSA w dalszym ciągu będzie podwyższone to wykona się biopsję, która wykaże dokładnie, co się dzieje.
Kłopoty z moczem rzeczywiście ustąpiły, ale ja nie odpuszczam, i znów przypilnuję męża, by poszedł do lekarza i wykonał badania. Męża mam tylko jednego i jego zdrowie jest dla mnie najważniejsze.
Alina z Wrocławia