Po reformach szkół elementarnych i średnich, jakie wdrażano w wielu krajach europejskich, przyszła kolej na przedszkola i szkoły specjalne. Przełomową rolę w pracy nad dziećmi małymi, wywodzącymi się z rodzin ubogich odegrała Maria Montessori, której działalność i publikacje teoretyczne wywarły znaczący wpływ na rozwój europejskiej myśli pedagogicznej. Jej doświadczenia wychowawcze i intensywne dążenie do stworzenia placówek przyjaznych małym dzieciom dały skuteczny oręż do ręki propagatorom fundamentalnych zmian w oświacie przedszkolnej i specjalnej. Świadectwem wagi problemów wychowawczych sygnalizowanych przez włoską reformatorkę były liczne przedruki jej prac teoretycznych oraz publikacje upowszechniające jej punkt widzenia.
Główną zasadą, od której Maria Montessori nie odstąpiła ani o krok, była formuła ścisłej współpracy placówki wychowawczej z domem rodzinnym. Rozwój małego dziecka mógł przebiegać harmonijnie, o ile udało się pozyskać przychylność rodziców lub opiekunów wychowanka. W tym celu personel domu dziecięcego był zobligowany do dawania praktycznych rad i wskazówek, a nawet odbywania szkoleń w zakresie postępowania z dziećmi zaniedbanymi. Przede wszystkim starano się wykazywać szkodliwość stosowania kar cielesnych na rzecz upominania i dezaprobaty wobec niepożądanych zachowań. Tego rodzaju współpraca między rodzicami a przedszkolem lub domem dziecięcym, oparta na wymianie wzorców kulturowych, doświadczeń i wzajemnej życzliwości, przynosiła pożądane efekty.
Istotne były nie tylko zmiany w systemie opieki nad małym dzieckiem, ale także w jego najbliższym otoczeniu, które należało dostosować do jego potrzeb i możliwości. Zaczęto od wymiany wyposażenia, usunięto ławki lekcyjne i stoliki nauczycielskie odgradzające pedagoga od jego wychowanków. W zamian pojawiły się mniejszych rozmiarów krzesełka, stoliki, szafki, tablice, pomoce dydaktyczne, a nawet umywalki i urządzenia sanitarne. Nawet klamki w drzwiach musiały być instalowane na odpowiedniej wysokości. Maria Montessori domagała się, by podobne zmiany przenosić do szkół elementarnych, tak aby dziecko w otoczeniu szkolnym mogło się czuć swobodnie i bezstresowo. Jej zdaniem „Dawne meble były nieodzownym elementem dyscypliny i wyrabiania bierności u dzieci, czyniąc jednocześnie niepowetowana krzywdę ich rozwojowi fizycznemu”.
Podobnie dużo uwagi poświęcała wychowawczyniom małych dzieci. Powinny one być zawsze blisko swych wychowanków, starać się reagować na ich potrzeby, mniej czasu poświęcać na naukę, a więcej na zabawy i gry rozwijające samodzielność, spostrzegawczość, a także nawyki wspólnotowe. Wychowawczyni powinna być bardziej psychologiem niż nauczycielem, w swojej pracy stosować metodę obserwacyjną polegającą na analizowaniu zachowań swych podopiecznych, prowadzeniu w tym celu tzw. karty biograficznej dziecka, w której odnotowuje przebieg procesów rozwojowych w zakresie fizycznym i psychicznym, co pozwala na bieżąco korygować błędy i dostosowywać formy opieki do adekwatnej linii wychowawczej. Niezbędne jest także współdziałanie z lekarzem i pielęgniarką zarówno w zakresie zdrowia, jak i higieny podopiecznych.
W systemie M. Montessori istotne znaczenie przywiązuje się do samorzutnej aktywności dziecka, czemu służą odpowiednie pomoce dydaktyczne, a także pozostawienie dziecku jak największej swobody ruchowej, jak i w podejmowaniu decyzji, co wyrabia w nim potrzebę samodzielnego stawiania czoła trudnościom, jakie spotyka i starać się je przezwyciężyć. Kto mówi o swobodzie dziecka, mówi o jego ruchu – podkreślała w swej podstawowej pracy Domy dziecięce.
Do praktyki pedagogicznej przenosiła obserwacje z działalności ogródków froeblowskich (jordanowskich), gdzie dzieciom pozostawia się swobodę w doborze gier ruchowych i zabaw ze swymi rówieśnikami. Wychowawczyni stara się ingerować tylko w razie potrzeby, poprzestając na obserwacji i dozorze tak, by pożądana aktywność uczestników zabaw nie obracała się przeciw im samym. W systemie M. Montessori chodziło przede wszystkim „o pobudzanie dzieci do ruchu, pracy, dobra nie zaś do pozostawiania ich w spokoju, bierności i posłuszeństwie”.
Istotny był rozwój fizyczny dziecka, służyły temu różnego rodzaju ćwiczenia przy zastosowaniu bogatego zestawu przyrządów: drążki, drabinki, linki, piłki i inne przedmioty. Pomocne miały być także zajęcia porządkowe i gospodarcze oraz w naturze poprzez bezpośrednią obserwację zjawisk przyrody, ptaków, owadów i zwierząt, hodowanie roślin, pielęgnację terenów ogrodowych. Zajęcia te z jednej strony wpływały korzystnie na zdrowie i rozwój biologiczny, a z drugiej pozwalały wykazać anomalie i odchylenia zaistniałe w organizmach dziecięcych.
Dla rozwoju fizycznego, ale i umysłowego niezbędne są także prace wytwórcze, M. Montessori propagowała garncarstwo i elementy budownictwa z użyciem prawdziwych akcesoriów murarskich. Z jej inicjatywy do programu wychowania przedszkolnego wprowadzono zajęcia kształtujące zmysły małego dziecka: dotyku, węchu, słuchu, wzroku i smaku. Pozwalają one na samodzielne poznawanie nie tylko struktury, ale i faktury otaczającej go rzeczywistości, reagowania na jej bodźce, koncentrowania uwagi, wyciągania wniosków i stosowania ich w praktyce.
Maria Montesori postulowała wprowadzenie do programu nauczania cztero i pięciolatków elementów czytania i pisania, a także początków arytmetyki. Twierdziła, że w tym wieku umysł jest chłonny i posiada najlepsza pamięć mięśniowo-dotykową. Dlatego w nauce czytania i pisania powinno stosować się ruchome duże i wypukłe litery, które dziecko poznaje dotykiem, a potem składa w wyrazy, tak jak dzisiejsze puzzle. Ten postulat spotkał się z krytyką specjalistów wykazujących, że za wcześnie jest na tak znaczne obciążanie dziecięcej pamięci. Zbyt wczesna eksploatacja mózgu może prowadzić do zahamowań w rozwoju a nawet biologicznych aberracji.
Na pewien czas ten projekt zarzucono, ale w obecnej dobie wczesnego kształcenia małych dzieci wraca się do niego i stosuje w mniejszym lub większym stopniu. Okazało się raz jeszcze, że pewnego rodzaju wizjonerstwo jest przydatne nawet w tak mało elastycznej materii jaka jest udziałem opornych na nowinki struktur oświatowych. Warto pamiętać, że w Polsce okresu międzywojennego zainteresowanie systemem M. Montessori było znaczne, co znalazło wyraz w praktyce działania polskich przedszkoli, ochronek i domów dziecięcych. Jedną z takich placówek był sierociniec prowadzony przez wielkiego przyjaciela dzieci Janusza Korczaka.
Mieczysław Kozłowski